Thursday, November 9, 2017

Kolejne podejscie - kolejny etap

Nasza przygoda z rakiem (u mojego meza) zakonczyla sie pelnym sukcesem. Diagnoza byla wczesna, moj G zdecydowal sie na operacje usuniecia zaatakowanego narzadu.  Wczoraj dostalismy wyniki patalogii swiadczace o tym ze rak nie przedostal sie do wezlow chlonnych, i byl calkowicie zlokalizowany. Lekarze daja mojemu G. 99.8% szansy ze zostal wyleczony.

Mimo takiego dobrego rozwoju sytuacji, ta przygoda z rakiem przypomniala nam bardzo dobitnie ze nie mamy gwarancji na zdrowie, i ze ono jest jedno i jedyne ize powinismy byc swiadomi, ze wiele lezy w naszych rekach. Moj G. fenomenalnie przeszedl bardzo ciezka operacje i blyskawicznie wraca do zdrowia, bedac w doskonalej formie jak na swoj wiek. Czemu to zawdziecza?

Okolo dwoch lat temu dramatycznie zmienilismy nasza kuchnie- zwiekszylismy ilosc warzyw i owocow, zaczelismy gotowac - G. zeszczuplal  okolo 15 kg.  Zaczal tez regularnie sie ruszac i robic badanie prewencyjne. Podczas takiego badania rak zostal wykryty w bardzo ale to bardzo wczesnym stadium. Kiedy przyszla diagnoza, moj G. wprowadzil dalsze zmiany do swojej diety - wyeliminowal calkowicie cukier, wszystkie proste weglowodany i smazone produkty. Schudl dodatkowo pare kilogramow, wyniki krwi na tej diecie poprawily mu sie dramatyczne, pozbyl sie wszelkich resztek tluszczu. Dzieki temu ze byl w tak doskonalej formie, zakwalifikowal sie na mniej inwazyjna operacje robotyczna - przy otylosci byloby to niemozliwe, robot musial miec duzo miejsca aby moc swobodnie operowac. Ten anty-rakowy styl odzywiania zamierzamy kontynuowac bo wg autorytetow naukowych jest to najzdrowsza dieta. Jest to tez dobre jedzenie.

Pytanie za 100 punktow - czy mnie sie udalo doprowadzic do zdrowej wagi? Nie. Dlaczego? Stresy i brak czasu zwiazane ze zmiana pracy i ta nieszczesna diagnoza napedzilo znow moje emocjonalne jedzenie. Krece sie wkolko tych samych 5 kg ktore stracilam wiosna i nadrobilam latem. Pytanie za kolejne 100 punktow - skoro w domu jest tak krystalicznie dobry styl odzywiania to dlaczego ja z tego nie korzystam? Ano dlatego ze w lecie wciaz wyjezdzalam, wciaz regularnie jadalam w restauracjach sluzbowo, wciaz niedosypalam, wciaz nie mialam czasu na regularny ruch - do tego dolaczyla sie bezsennosc, bardzo mozliwe ze spowodowana tym calym stresem.

Juz jakis czas temu zdalam sobie sprawe ze jesli chce solidnie zabrac sie za swoje zdrowie to musze zmienic prace, musze zredukowac ilosc wyjazdow sluzbowych, musze zmienic swoje priorytety Gleboko wierze ze jesli zyjemy z glebsza intencja, uwaznie, jesli pielegnujemy kontakt ze soba to Wszechswiat otwiera nam kolejne drzwi, podpowiada, komunikuje sie - ta diagnoza G. to bylo przypomnienie o tym co tak naprawde w zyciu jest najwazniejsze. Praca zmieniona, rak wyleczony, teraz moja kolej.

Wiec odkurzam Cie moj zaniedbany blogu. Nie jestem na poczatku drogi bo wprowadzilismy wiele juz dobrych zmian. Od jakiegos czasu w moim kolorowym zeszycie sledze jak idzie mi praca nad wyrabianiem nowch nawykow zdrowotnych. Do tych naleza:

  • Poranny rytual ( poswiece temu osoban notke)
  • Posilki o ustalonej porze ( zapominam w pracy o jedzeniu, potem wiezorami nie moge opanowac wilczego glodu) 
  • Woda (nie mam nawyku picia wody)
  • Witaminy i supplementy 
  • Regularny ruch
  • Yoga
Od jakiegosc czasu w weekendy planujemy i gotujemy wiekszosc posilki na caly tydzien - g i ja jestesmy bardzo zgodnym i radosna para w kuchni i to wspolne gotowanie stalo sie jedna z naszych wspolnych pasji. Mysle, ze to zycie po raku okaze sie niezwykle ciekawym etapem naszego zwiazku, bo czujemy sie jakbysmy dostali nowy i drogocenny prezent ktorego nie mozemy zmarnowac. 


Saturday, September 3, 2016

Lato, lato i po lecie

Pare migawek z lata ktore tradycyjnie bylo trudne - taki charakter pracy ze wydaje sie ze wszyscy odpoczywaja, ja spedzam cale lato na pracowych wyjazdach, w salach konferencyjnych , pedzac, pedzac.  Bylo to jednak lato przelomowe - przede wszystkim ostatnie dziecie wyksztalcone i wypuszczone z gniazda rodzinnego.Wlasciwie, wyrwalo sie bardzo energicznie z tego gniazda, z czego ja, juz matka o mentalnosci amerykanskiej, jest niezwykle zadowolona. Zdjec z tego wydarzenia nie ma gdyz syn fotografowac sie nie pozwala ale serce mi peka z radosci widzac tego zadowolonego, pelnego energii, wiary w siebie mlodego czlowieka. Jako zem matka duzo pracujaca, moje radzicielstwo bylo pelne wyrzutow sumienia bo malo bylo tych rodzinnych obiadkow
(chlopaki duzo gotowali sami, sprzatali, zajmowali sie soba) i wszyscy nam gratuluja tych chlopakow, a ja z wdziecznoscia dziekuje z uznanie, a w duchu mysle ze strategii wychowaczej malo w tym bylo, tylko to zycie amerykanskie nas zmusilo zacisnac zeby, zakasac rekawy i maszerowac do przodu.

W pracy zakonczylam dwa wielkie kilkuletnie projekty, i bede robic co w mojej mocy aby zwolnic i naprawde poswiecic ten najblizszy rok na podreperowanie mojego zdrowia, ktore znow mi sie nieco podlamalo w czasie tego lata. Pare fotograficznych migawek na podsumowanie sierpnia - rzucimy sie tutaj na gleboka wode. Moje zdjecia pokazuja bardzo niekomfortowa prawde dla mnie - widac na nich wyraznie moja otylosc. I nie sa to najpiekniejsze zdjecia. A sa to tylko zdjecia. Bez makijazu, w przepieknym Kolorado z lekka choroba wysokosciowa, po przegadanej pol nocy z przemila kobieta. Nie pozwole aby zdjecia zepsuly mi te przemile momenty wiec dlatego postanawiam wlasnie te zdjecia tutaj wkleic.

(Mam nieciekawa relacje ze swoimi zdjeciami, mimo ze w ostanich latach zdecydowanie porawilam relacje ze swoim cialem. Gdyby nie to ze otylosc nie jest zdrowa, ze obciaza kregpslup, ze generuje rozne chorobska, to schudniecie nie byloby az tak wazne dla mnie, ale wiem ze te nadmierne 20 kg zwalniaja mnie, blokuje. No to postuje te kompletnie uczciwe zdjecia. Postuje bo czas aby sie zmierzyc z tym ze zdjecie to nie jest moje zycie. Tutaj jest taki fajny, lekki artukul na ten temat. Jestem tak zainspirowana tym nowym pokoleniem kobiet - nie maja tych samych barier co moje pokolenie, czuja sie tak bardziej komfortowo ze soba!)

No dobra, to tych pare fotek i maszeruje na Weight Watchersa! Zaczynamy jesienny rytm.


Sunday, July 24, 2016

tydzien pracoholizmu


Pracoholizm, zwlaszcza tutaj w Waszyngtonie, jest niezwykle latwym ujsciem dla osob o kompulsywnych tendecjach. W kraju w ktorym praca jest najwyzsza wartoscia, gdzie praktycznie nie ma socjalnych zabezpieczen, bardzo latwo go usprawiedliwic i powiedziec sobie ze nie ma innego wyjscia, tylko tak wlasnie trzeba. Spolecznie akceptowany, ba! wrecz czesto nagradzany...
Pracoholizm, perfekcjonizm i strach to  jest dla mnie mieszanka wybuchowa, i w zeszlym tygodniu kiedy w moim zyciu nagromadzilo sie troche stresow zwiazanych z bardzo inensywnymi terminami, to te  stare, gleboko we mnie wryte reakcje wziely w gore. Najwazniejsze jednak ze to tydzien, a nie miesiac, nie dwa. Wrocmy wiec do moich notatek na temat pracoholizmu i przypomnijmy sobie czym jest to pozornie niewinne uniezaleznienie:

Zycie pracoholika to nieustanny pospiech, perfekcjonizm i potrzeba kontroli. Taki czlowiek praktycznie nie ma ze soba kontaktu, musi caly czas cos robic - wolny czas jest czasem straconym, przeplaconym wyrzutami sumienia. Kiedy czlowiek calkowicie pochloniety jest praca nie ma miejsca na refleksje, nie czuje sie za wiele, nie trzeba sie zastanawiac nad swoja smiertelnoscia, nad przmijaniem, nad relacjami z ludzmi...

Czlowiek o solidnym poczuciu wartosci i dobrym kontakcie ze soba nie potrzebuje identyfikowac sie z praca - praca jest wazna w jego zyciu, pracuje solidnie i etycznie, ale jest to tylko czesc zycia, jedna z wartosci. Czlowiek ktory nie docenia siebie, nie ma solidnej wiary w siebie, potrzebuje tych zewnetrznych sukcesow, osiagniec aby potwierdzic swoja wartosc.

Umie juz wylapac kiedy po prostu wiecej pracuje a kiedy wpadam w uzaleznienie od pracy. Przez dlugi ostatnio juz okres pracowalam duzo ale praca nie odbijala se negatywnie na moim zyciu. W tym tygodniu przygniecona fatalna pogoda, pietrzacymi sie terminami wpadlam w ten, dawno juz nie praktykowany, robotyzm. Poniewaz pracoholizm jest tak bardzo spolecznie akceptowany, ba...nagradzany, wiaze sie tez z wydzielaniem duzej ilosci adrenaliny - jest to uzaleznienie bardzo podstepne....

Wszystkie badania wskazuja na to ze pracoholicy absolutnie nie osiagaja wiekszych sukcesow niz ludzie dbajacy o balans w swoim zyciu - pracoholizm zabija tworcze myslenie, kreatywnosc, bardzo zle wplywa na relacje z ludzmi. Tutaj jest bardzo dobry artkul na temat tego jak ludzie sukcesu spedzaja swoj wolny czas.  W sumie sama doszlam do wielu z tych praktyk, tylko ze prawda jest taka ze jesli w tygodniu tylko sie pracuje, to praktycznie weekend zaczyna sie w niedziele bo w piatek po pracy i w sobote czlowiek dochodzi do siebie...

Ranki, ranki - tutaj mam problem. Tradycyjnie jest to moj najbardziej tworczy czas, jednak podczas tych absolutnie morderczych upalow waszyngtonskich, duzo czasu zajmuje mi rozruch. Pomiedzy moja wizja wspanialej rutyny porannej a rzeczywistoscia jest obecnie bardzo duza przepasc.W swojej wizji  i aspiracjach wstaje z lozka pelna energii, zaczynam dzien witajac slonce , przygotowuje cialo do dnia suchym masazem, medytuje,czytam cos inspirujacego... Rzeczywistosc jest taka ze budze sie ostatnio zmeczona, bez energii, schodze po kubek kawy, zasiadam aby go wypic i rozbudzam sie z godzine w towarzystwie uszczesliwionego kota, ktory zasiada przy mnie przy tej kawie... Co wiec nalezy zrobic kiedy wizja i rzeczywistosc sa od siebie tak oddalone? Zmodyfikowac i wizje i rzeczywistosc by obydwie przesunely sie nieco blizej.

Jesli zaczne prace wczesniej, wyjde z niej wczesniej (chwila wdziecznosci - mam taka praca ktorej czas w zasadzie moge regulowac sobie calkowicie!) wiec celem minimum bedzie przesuniecie "rozbudzania" na czas jazdy samochodem.)  Letni plan minimum to:

  • wstac przed 6 rano
  • wypic szklanke wody z cytryna (wszystkie badania naukowe wspazuje ze ten caly bajer z toksynami w organizmie to nie jest prawda, ale dla mnie takie rytualy jak przygotowanie  przygotowanie  szklanki wody z czytryna i galazkami miety jest waznym przypomnieniem koniecznosci dbania o siebie. Po odgraceniu swojego domu ( proces trwal  kilka lat) i okresie bardzo astetycznego minimalizmu, zaczelam znajdowac radosc w ladnych codziennych przedmiotach i pozwalam sobie na takie male luksusy, typu ladny kubek, piekna szklanka. Warunkiem jednal zakupu czegos nowego jest oddanie podobnej rzeczy, i zakup nie moze byc kompulsywny!) 
  • wziac szybki chlodny prysznic i szybki masaz
  • opcjonalnie, kilka  rozciagajacych asan
Jednym slowy, rano nie moge zasiac z kotem na fotelu. Poranna kawa bedzie odbywac podczas jazdym samochodem. Cel - wyjscie z domu przed godzina siodma rano, tak aby do pracy dojechac przed osma , co umozliwi mi wyjscie z pracy w okolicach godziny 4. Refleksja, inspiracja moze odbyc sie przy biurku w pracy.

Rutyna planowania, gotowania w sobote zalamala sie - w lodowce mam mase warzyw,, mase resztek z zeszlego tygodnia wiec plan na ten tydzien jest minimalistyczny - wykorzystac madrze wszystko co sie tam nagromadzilo. Pare pomyslow:
W przyszla sobote wyjazd do Kolorado na konferencje, ale zaplanowalam sobie tam troche wolnego czasu ( klep, klep po plecach - wiedzialam ze bede tego potrzebowac i uwzglednilam to).


 

Sunday, July 10, 2016

Nowy tydzien - pelne skupienie!

 
POczatek tygodnia, przegrupowanie i nowe cele. Bede musiala sie  musiala mocno  skupic bo mam w zasadzie piec dni i bardzo chce widziec chociaz malutki spadek. . Spuscmy tez  zaslone milczenia na dzien wczorajszy i dziesiejszy ranek. O godzinie 9 rano zuzylam polowe dziennej dawki pinktow za ktore zjadlam doslownie trzy lyzki lodow Ben and Jerry. Reszta dnia nie byla ciekawa, bo praktycznie caly czas sie meczylam zeby utrzymac sie w tych punktach i bylam glodna Balagan, balagan...
 
Rozpoczecie nowej relacji z cukrem jest dla mnie  ryzykowne, przejmie nade mna kontrole bardzo szybko - wiec jednym z celow na ten tydzien bedzie absolutna abstynencja od wszelakiego cukru.
 
Cel drugi - trzy, starannie przyrzadzone posilki zjedzone w milej atmosferze. W pracy bedzie to znaczylo ze bede musiala odejsc od biurka i np. zjesc posilek w pokoju konferencyjnym, ktory jest naprzeciwko mojego biura. W tym tygodniu podstawa moich posilkow beda salatki - mam warzywa kupione i przygotowane. Sciagam pare pomyslow z tego miejsca:
Sałatka z rzodkiewkami i pomarańczą
Składniki:
pomarańcza
główka sałaty
pęczek rzodkiewek
pęczek szczypiorku
200g serka wiejskiego
cebula

Sos:
2 łyżeczki soku z cytryny
łyżka oliwy
łyżeczka miodu
sól
kolorowy pieprz Prymat

Sałatę umyć, osuszyć i porwać na kawałki. Rzodkiewki umyć, pokroić w plasterki. Pomarańczę obrać ze skóry, podzielić na plasterki, każdy przepołowić. Cebulę obrac i pokroić w krążki. Wymieszać z posiekanym szczypiorkiem i serkiem wiejskim. Wszystkie składniki sosu wymieszać, delikatnie polać sałatkę tuż przed podaniem.

_______________
 


Sałatka w kolorach tęczy
Składniki:
1/2 pora
1/2 puszki kukurydzy
2 pomidory
100g serka camembert
3 jajka ugotowane na twardo
4 rzodkiewki
3 łyżki posiekanego szczypiorku
łyżka majonezu
2 łyżki jogurtu naturalnego
sól, pieprz

Pora pokroić w cienkie plasterki, a pomidora na cząstki. Jajka oskubać, wraz z rzodkiewkami pokroić w plastry. Przygotowane składniki wymieszać, dodać osączoną kukurydzę oraz szczypior. Serek porwać na kawałki, dodać do sałatki. W osobnej miseczce majonez zmieszać z jogurtem, doprawić do smaku. Polać sałatkę.
_________________

Oczywiscie te przypisy to tylko inspiracja, bede je modyfikowala aby obnizyc kalorie. Do kazdego posilku troche bialka. Wazymy i mierzymy - nie jest to az tak bardzo uciazliwe, biorac pod uwage ze warzyw i owocow nie musze mierzyc i warzyw gdyz nie maja punktow.

I ruszac sie, ruszacile tylko bede mogla... I moze krotkie raporty, to pisanie bardzo mi pomaga, i robie sie coraz odwazna i wychodze z tym blogiem do ludzi. FORWARD...






Saturday, July 9, 2016

Trudny tydzien i akcja tort

Czwarty tydzien powrotu do programu Weight Watchers i stagnacja. szczerze mowiac cieszylam sie bardzo ze nie w gore - zolta kartka! Patrzac w przeszlosc, wlasnie w okolicach pierwszego miesiaca schodzilam z drogi. Ubrania zaczynaly byc luzniejsze, zaczynalam sie nieco lepiej czuc I sprawa mojego zdrowia nie byla juz tak naglaca.

Przypomnijmy  wiec sobie w tym momencie slabnacej motywacji dlaczego musze dojsc do zdrowej wagi. Przypomnijmy sobie, ze w zasadzie poprawa samopoczucia i wygladu w tym momencie jest dla mnie sprawa drugorzedna, (wazna, przyjemna ale drugorzedna!) Przypomnijmy sobie tedz ze otylosc daje poczatek wielu chorobom i ze jest drugim po paleniu papierosow czynnikiem ryzyka rozwoju nowotworow ( rak okreznicy,  odbytu, jelita grubego przelyku, rak piersi po menopauzie, trzonu macicy, rak trzustki i prawdopodobnie raka pecherza.) Pamietajmy o  stawach, kregoslupie, chorobach kardiologicznych oraz cukrzycy typu II.

Wciaz mam troche problem z uzasadnieniem inwestycji czasu, pieniedzy i wysilku w ten cel, Ludzie maja tyle trudnych sytuacji, kryzysow a ja koncentruje sie na sobie. gdzies tam w tyle glowy slysze....egoistka....

Egoista to czlowiek samolubny, myslacy tylko w swoim szczesciu...Ale jest tez zdrowy, funkcjonalny egoizm gdzie dajemy sobie przyzwolenie na dbanie o wlasne potrzeby bez poczucia winy. Rozumiemy motywacje swoich dzialan, swoje uczucia, jestesmy autentyczni w relacji ze soba i z innymi, uczciwie wyrazamy swoje emocje - jednym slowem bierzemy odpowiedzialnosc za szeroko rozumiane szczescie, ktorego czescia jest nasze zdrowie.

Zdrowy egoista balansuje prace zawodowa z zyciem osobistym - pracuje solidnie, dba o swoj rozwoj zawodowy i samorealizacje ale nie identyfikuje sie ze swoja praca ( uwaga dla siebie - rozwin ta mysl kiedys na blogu okolorozwojowym). Zdrowy egoista stawia sobie wlasne cele, realizuje je, buduje zdrowe i autentyczne relacje i nie daje sie wykorzystywac. Dba o swoje zdrowie we wszystkich obszarach - emocjonalnym, duchowym, intelektualnym i fizycznym. Unika relacji, sytuacji i dzialan ktore sa dla niego/niej niekorzystne. Zdrowy egoista nie poswieca sie jesli nie chce, umie odmawiac, i nie manipuluje ani ludzmi ani stuacjami  swoja ofiarnoscia i poswieceniem..

 W ciagu ostanich dwoch dnich sytuacja dla mnie bardzo niekorzystna zaczela sie od tego:


Piekny tort lodowy na rzadka okazje - urodziny naszego najmlodszego syna ( bowiem zazwyczaj o tej porze roku jest gdzies w letnich podrozach.). Wstalam wczesnie rano i wybralam najwiekszy, najwspanialszy. Moja mala, aczkolwiek bardzo taktowna rodzina miala dosc niewyrazne miny kiedy odpakowywalm ten tort ( godzina 10 rano.) Po zjedzeniu poteznych kawalkow miny byly jeszcze bardziej niewyrazne.

Moj malzonek znalazl opakowania , pokroil to torcisko i na dus dwa duze pojemniki zostaly wcisniete do zamrazarki. Ja dzielnie odmowilam poczestunku, ale tort nawolywal i nawolywal  do mnie z tej zamrazarki. Zaczely sie mentalne podchody i negocjacje...Wreszcie podjelam decyzje - nie bede sie meczyc, wezme kawalek i zamkniemy sprawe. Wzielam kawalek i zrozumialam skad te sceptyczne miny... Tort byl jednym wielkim chemicznym i obrzydliwym lukrem ( mimo ze to tort lodowy).Podjelam blyskawiczna decyzje -  nasze organizmy nie sa smietnikami, jesli juz jest cos z cukrem ( ktory jest bardzo niezdrowy!) to niech to bedzie cos bardzo wysokiej jakosci i w malej ilosci. Obfite resztki tortu zostaly zapakowane do torebki plastkowej i wywieziona do publicznego kosza na smieci...Rodzina przyjela ta decyzje z radoscia...Nigdy wiecej...

Jutro notka konkretna o  celach na przyszly tydzien. Przede wszystkim MUSZE wrocic do mojej rannej rutyny - fakt zaczecia dnia od samo-opieki, medytacji , intencji robil olbrzymia roznice, i tutaj nastapil poslizg,ktory pociagnal pozne wychodzenie do pracy, dlugie godziny w biurze i zmeczenie...To pociagnelo brak dyscypliny posilkowej ... RESET




Saturday, July 2, 2016

sobota i piatek w jednym

Plan sie nieco zalamal w piatek z roznych powodow,  ale cel jest taki sam, wiec planowanie odbylo sie troche na skroty i napredce w sklepie tuz przed zakupami. Po trzech tygodniach widze juz dramatyczna roznice w naszym gospodarowaniu jedzeniem - sklad i lad - kupujemy mniej, i od razu wszystko myjemy, kroimy, gotujemy - sobote konczymy z polproduktami na caly tydzien.Wymaga to wysilku w jeden dzien, natomiast zdecydowanie ulatwia zycie w tygodniu.
Z moim Gregiem  jestesmy fantastycznymi  partnerami w kuchni  - kiedy ja z rozmachem gotuje (balaganiac niemilosiernie przy tym), on w tym samym czasie sprzata, odklada, wyciera, pakuje, chowa, miesza probuje i chwali - tak bardzo polubilam te nasze  tradycyjnie juz tzw. gospodarcze soboty. Pierwszym etapem gotowania jest wyjecie wszystkich pozostalosci z lodowki i wykorzystanie.

Z zeszlego tygodnia zostaly mi:

  • pojemnik botwinki ( zrobiona na kefirze wiec im bardziej sie podfermentuje tym wiecej probiotykow)
  • papryka, pory,  cykoria, troche zielonej salaty, troche zielonych cebulek. Wszystko to udusilam, dodalam soli , pieprzu i cuminu (kmin rzymski) oraz swiezej bazylii i troche sera koziego i zrobilam frittate. Doskonala!
  •  mango i troche jogurtu - zmiksowalam i dodalam troche imbiru. Pycha.
Zakupy i gotowanie na ten tydzien:
  • kupilam calego upieczonego kurczaka, bedzie do salatek 
  • pomidory, salata, ogorek, kapusta kiszona ( ucze sie jej jesc ze wzgledu na probiotyki)
  • u nas w biurze jest chlodno, wiec czasem marzy mi sie miska dobrej zupy - troche to jesienny przepis, ale poniewaz kupilam brokuly , wiec zrobie krem z brokulow wg tego przepisu. Oczywiscie wszelkie grzanki sobie odpuszcze.
++++++++++

Troska o siebie, holistyczne  wielowymiarowe  i madre dbanie o siebie  - pisalam o tym wiecej tutaj.
Czlowiek madrze i wszechstonnie zadbany ma dobry ze soba kontakt i wyostrzony moralny kompas oraz  wiecej empatii i wspolodczuwania.  tymczasem tutaj dla przypomnienia 12 waznych zasad troski o siebie:


 I brawa poprosze - trzeci tydzien systematycznego wielowymiarowego dbania o siebie  i trzeci tydzien spadku wagi! Malutko, -0.4 lb, ale jest to kolejny kroczek do przodu. Przez trzy tygodnie spadek 3.2 lb. Mialam w przeszlosci szybkie i duze spadki wagi i  bardzo krotkotrwale, wiec ta droga bedzie wygladac inaczej.