Monday, June 13, 2016

Wyparcie

Bardzo, bardzo dobry weekend. Bardzo. Nie bylo  zgadywania, nie bylo  oszukiwania siebie - pelna kontrola nad tym co i ile  jem. Plan i gotowa lodowka okazuje sie niezwkle pomocna. Cos bym jeszcze zjadla? OK - garsc jagod, troche surowych warzyw - wszystko na wyciagniecie reki!

Zaczely sie tutaj wsciekle upaly, dzis wciaz jeszcze pracuje pare godzin z domu wiec mam troche czasu aby pomyslec nad planem jak zorganizowac swoj dzien aby o godzinie 4 po poludniu, kiedy zazwyczaj dopada mnie kryzys, nie stracic tego poczucia kontroli. Mimo ze waga poszla w gore  (jedzenie wieczorami i noca!) dwa cele ktore osiagnelam w ciagu ostatniego miesiaca to:

-wyeliminowalam cukry proste ze swojego jedzenia. Juz nie mam tego potwornego pragnienia czegos slodkiego - jesli cos takiego dopada mnie w lagodnej formie, kawalek banana, pomaranczy, kilka mrozonych czersni lub winogron calkowicie mnie satysfakcjonuja
-  nic mnie nie boli - skonczylam z tymi drastycznymi zrywami i updkami, w miare mozliwosci wsrod tych dlugich godzin pracy utrzymalam srednia aktywnosc i mam zamiar to kontynuowac.

To jest krok do przodu. 


1. Wyparcie. Nie chce widziec ze tyje, nie chce widziec ile waze, nie chce aby mi ktokolwiek o tym mowil, jest co jest, Jesli ktos konfrontuje ze mna ten problem, to staje sie defensywna, zla - jednym slowem nie ma zadnego problemu, moje zycie jest pelne, ciekawe, i nie ma co koncentrowac sie na tym. ( Prawda, tak jestem w stanie efektywnie funkcjonowac ale to zycie nie jest pelne, jesli duza czesc energii zyciowe idzie po prostu na efektywne funkcjonowanie, jesli zyciutemu towarzyszy wstyd, porownywanie sie, unikanie socjalnych sytuacji.) Utrzymywanie pozorow, ktore wymaga coraz wiecej energii. Och popatrzcie moje zycie wciaz jest piekne, wciaz pelne sukcesow (Facebook!!!) - coz z tego ze moja waga oscyluje w okolicach 100 kg jesli wszystko inne jest wspaniale.

2. Zlosc. Zlosc na siebie. Zlosc na swoje cialo. Zlosc na najblizszch. Zlosc na swoja historie, Zlosc na caly swiat.  Dlaczego wlasnie ja? Dlaczego mimo tylu prob, tylu poczatkow, nie udaje mi sie dojsc do zdrowej wagi. Ta zlosc czesto prowadzi do tego wypracia, i tak czlowiek kreci sie w kolko.

3. Depresja. Smutek. Rezygnacja. Lek. Podswiadome przekonanie  ze nic nie da sie juz z tym zrobic, ze bedzie z wiekiem juz tylko gorzej. Wstyd. Zazdrosc - ze inni bez wiekszego wysilku maja aktywne zycia. Izolacja. Z tego miejsca czesto czlowiek ( ten czlowiek to ja - niezmiennie mnie smieszy ten polski zwrot!) wraca do pierwszego etapu - wyparcie. 

4. Targowanie sie. Noo, dobrze to troche  faktycznie mam problem, Zobaczmy co moge z nim zrobic? Moze ten program straznikow wagi mi pomoze? Zlikwiduje cukier? OK zaczne biegac - napewno schudne. Usune wszystkie weglowodany. Musi byc cos co moge zrobic zeby sie szybko udalo. Juz niedlugo te zdjecie przed i po - tak, tak nie ma sprawy, jak tylko zechce to mi sie uda. Och, jak to? Przeciez biegam? Przeciez nie jem cukru? No tak teraz to ani nie moge siedziec ani chodzic bo wszystko mnie boli, wracamy do etapu pierwszego, co to w sumie za problem? Mam prace, rodzine - radze sobie swietnie - problemu nie ma. I krecimy sie w kolko.

5. Akceptacja. To moment w ktorym czlowiek ( czyli ja!) przyznaje sie przed soba, bardzo uczciwie i powanie ze mam powazny zdrowotny problem, i bierze za ten problem odpowiedzialnosc. Kiedy zdaje sobie sprawe ze ten problem bedzie wymagal czasu, cierpliwosci, poswiecenia, pracy i ze wybor jest w moich rekach. Albo sie tym zajme i zainwestuje w to wielowymiarowy wysilek, albo bede zyla tak jak zyje do tej pory, z taka jakoscia zycia, cierpiac tak jak cierpie, w takiej pol-izolacji utrzymujac pozory sukcesu - musze wybrac. I kiedy ten czlowiek ( ja!) zrozumie ze nie ma skrotow, ze tak  straznicy wadzy, blogi o odchudzaniu, grupy wsparcia - to sa narzedzia, moga byc pomocne ale tak naprawde wszustko zalezy od mojego wysilku wlozonego w rozwiazanie tego powaznego problemu.

Mam tak wielka nadzieje ze doszlam do tego ostatniego etapu, i mam tak wielka nadzieje ze uda mi sie wytrwac na tej drodze, ktora doprowadzi mnie do miejsca w ktorym bede mogla zyc pelniej, radosniej, zdrowiej i moze kiedys pomoc innym w tej drodze. Tymczasem jednak to musi byc moja osobista droga...

No comments:

Post a Comment