Monday, May 30, 2016

Tydzien czwarty

Uciekly mi dwa pracujace weekendy - maraton w pracy, dosc  dotkliwe PMS ale ten trzy-dniowy swiateczny weekend pozwolil  mi nieco odetechnac. Niestety moja domowa waga sie zepsula - ironicznie pokazuje jakis skrajnie niski wynik. Nie jest mozliwe ze schudlam 20 lb w ciagu tygodnia...wiec niech to bedzie szczesliwa przepowiednia.

Zdecydowalam sie nie inwestowac w nowa wage i wrocic do regularnego tygodniowego wazenia sie podczas spotkan Weight Watchers. Place za uczestnictwo w tej organizacji, ale musze przyznac ze o maly wlos juz sie z niej wypisalam iem podczas ostatnich zmian, ich  internetowy serwis przestal  wogole dzialac. Troszke sie poprawil wiec dam im druga szanse, tym bardziej ze moja bardzo bliska kolezanka zaczela tam pracowac i wreszcie sie odwazylam poprosic ja o wsparcie. Poprosic o pomoc to duza sprawa dla mnie - jestem z tych pomagajacych/wspierajacych, i z taka wdziecznoscia widze ile mam cudownych ludzi wokol siebie ktorzy gotowi sa mi pomoc.

Ta moja kolezanka sama zeszczuplala okolo 10 kg podczas ostatniego roku wlasnie na tym programie Weight Watchers. Kiedy napisalam do niej ze nie moge sobie poradzic z tym moim emocjonalnym jedzeniem  - dostalam od niej taka wiadomosc:

For me, the first few weeks of WW are always the hardest. The only good part is the novelty of starting a new journey. But novelty wears off quickly and then I'm continually faced with the unfun, unglamourous parts of reducing my weight. It's hard work to break the bad habits and to keep being mindful about what I'm eating and to reduce portions when all I want to do is eat more and to eat things that I know I shouldn't. The temptations can become exhausting if I let them. And the rewards for all of this effort aren't instantaneous. It takes weeks for the clothes to begin to feel looser and for people to notice the weight loss. The only positive feedback I initially had was what I gave myself, so I had to learn to give myself positive feedback. I starting sharing my struggles and my victories in WW and got a lot of wonderful feedback there that made the difference in my journey. You just take it day by day. Over time, if you begin to stick more and more to healthy eating. It becomes easier but it is never easy. You have to keep in mind that if you stick to plan as best you can, the trajectory for weight points will be steadily downward. 
Nan eventually lost 150 pounds, but it literally took years. She mentioned that she was a member of one of the online WW community groups. It was for people who had 100+ pounds to lose and we're slowly losing the weight. They called themselves the turtles. Maybe also try joining one of the online groups that fits you. It might be easier for you to talk about your journey online, where there is more anonymity. Another interesting thing about Nan. She has never felt full. Even when she was at her top weight, she never felt full no matter how much she ate. She found other coping mechanisms to help her to judge when she had eaten enough. Ask yourself if you are really ready to commit. How badly do you want it? Food provides instant gratification. Do you want to lose weight so badly that you are able forego that instant gratification and to find it elsewhere in slower but healthier pursuits? In the end, people can provide inspiration, but the all important determination has to come from within. Are you ready to love yourself and enable yourself be successful?




Madre, dobre slowa. Tak, jestem gotowa na ta podroz...Ten dlugi weekend poswiecilam na zorganizowanie swojej fizycznej przestrzeni. Oddalam mase niepotrzebnych rzeczy ktore przestaly mi juz sluzyc ( ubrania, ksiazki.) Zlikwidowalam Facebooka na moim telefonie - zauwazylam ze rano potrafie czasem spedzic tak duzo czasu komentujac, odpowiadajac na wiadomosci, czytajac artykuly. Nie byloby w tym nic zlego, gdyby nie to ze ta godzina jest bardzo mi potrzebna na ruch, na prawdziwe glebokie relacje z ludzmi, na czytanie i pisanie. Zycie na Facebooku nie jest dobre dla naszego zdrowia psychicznego.

(Facebook jest troche uzależniający. Zorientowalam sie ze wiele z nas zyje przez ten Facebook troche na pokaz, i jesli tak duzo mojego życia towarzyskiego mieści się w komputerze, to jest logiczne ze mam mniej czasu na prawdziwe glebokie relacje z ludzmi. Docieraja do mnie szczatki informacji.  Ostatnio moja koleznka przyznala ze to czeste  przebywaniu na Facebooku powoduje u niej  niepokój. Może to być spowodowane natłokiem informacji, powiadomień i wiadomości, które nas atakują. Do tego dochodzą zaproszenia, prosby o pomoc -  uczucie jakiegos takiego przytloczenia. )

Przynislam kilka ksiazek z biblioteki , ktore od dawna chcialam przeczytac, i urzadzilam sobie taki kacik w domu do pisania i czytania. Przygotowalam zestawy ubran do pracy oraz zestaw na ruch, tak aby w tygodniu o tym nie myslec.

Dlaczego? Ano dlatego ze nasza sila woli zachowuje sie jak miesien, jesli wierzyc naukowcom z Columbia University. Miesnie mecza sie pod wlywem uzywania, i tak samo sila woli "wyciera sie" jesli narazona jest na podejmowanie wielu malych decyzji stad warto jest ja na wazne decyzje. Rutyna, planowanie, pomaga zaoszczedzic nam silna wole. Jesli cos jest zapisane/zaplanowane/przygotowane to wieksza szansa na to ze zostanie zrobione.











9 comments:

  1. Marta, może moje podejście jest dla Ciebie zbyt ekstremalne, ale nieustająco polecam sfd.pl (dział Ladies) i (nowy) blog:

    http://silawilczegoapetytu.pl

    Fajnie, że dokumentujesz swoją drogę - będę zaglądać.

    Pozdrawiam
    Ola

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ola, po pierwsze jest mi POTWORNIE ZLE ze stracilysmy kontakt, wiec bardzo Ci serdecznie dziekuje ze napisalas. Dziski kochana za link , zaraz tam ide.

      Delete
    2. Nie straciłyśmy... Czasem tak bywa, że kontakt osobisty sie rozluźnia, ale przecież łatwo nam o update :-) Pisz tutaj, na pewno będę czytać.

      Delete
    3. Dzieki Ola. Kochana jestes. Skonczylam maraton w pracy i sie zorganizuje to moze uda sie nam spotkac.

      Delete
    4. Dzieki Ola. Kochana jestes. Skonczylam maraton w pracy i sie zorganizuje to moze uda sie nam spotkac.

      Delete
  2. PS. Dla mnie całkowita rezygnacja z Facebooka okazała się zbawienna. Wiem tylko to, co Soren mi powie :-) i tak na razie zostanie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja narazie bardzo ograniczylam chociaz widze jak bardzo jestem uzalezniona. Zorientowalam sie ile energii zajmuje utrzymywanie tej FB persony, chociaz ja i tak jestem w miare integralna wiec nie bylo takiej olbrzymiej roznicy miedzy rzeczywistoscia a FB. Najgorsze jest to ze zaczelam troche zazdroscic, a ja nigdy tego uczucia specjalnie nie mialam. Zazdroszcze glownie tych ciekawych wakacji i wyjazdow bo ja wciaz sie zmagam z nadmiarem pracy, ale jest lepiej.

      Delete
  3. Oh to moj miesien woli bardzo jest zmeczony nic nie robie poza stawaniem na wage i okazywaniem niezadowolenia :(

    ReplyDelete